środa, 27 czerwca 2018

Dlaczego warto miec psa?

Dlaczego warto miec psa?
Już od miesiąca mieszka z nami piesek i zauważyłam ile dobrego Frida wniosła do naszego życia. Pomimo tego, że często się złoszczę, bo nie ukrywam, że trzeba dużo po niej sprzątać, bo jeszcze nie załatwia się na zewnątrz, to nie umiem karać jej długo milczeniem i odmawianiem pieszczot. Swój pierwszy tydzień u nas świętowała zjadając moje klapki, ładowarkę do laptopa, kabel od drukarki i kwiaty, które dostałam na urodziny i nawet przyniosła nam końcówkę kabla USB, a my do tej pory nie znaleźliśmy reszty. Jednak jeszcze nie spotkałam psiaka, który przeprasza w taki sposób jak ona. Winy zostają prawie natychmiastowo odpuszczone.
A więc, dlaczego tak naprawdę cieszę się, że ją mam?

Nigdy nie wracam do pustego mieszkania
Nieważne, o której godzinie wracam do domu, skąd wracam i ile mnie nie było - ona zawsze będzie szczęśliwa, że wróciłam i zacznie  witać mnie już w progu.

Codziennie zabiera mnie na spacer
Tak, to ona mnie zabiera. Wcześniej nie czułam potrzeby wychodzenia z domu, zwłaszcza kiedy mój chłopak był w pracy. A teraz coraz chętniej wychodzę, tym bardziej, że mała powoli uczy się chodzić na smyczy i nie zaczepiać każdego po drodze. Po prostu miło mi się patrzy na jej postępy.

Mój pieskowy cień
Krok w krok za mną. Nieważne gdzie idę i czy na długo. Nawet jeśli śpi to przebudzi się, żeby iść za mną, a kiedy wracamy do pokoju to najczęściej kładzie mi się na kolanach i śpi dalej. Chociaż psy zawsze wybierają sobie jednego pana domu i od początku widać, że Frida upodobała sobie mojego chłopaka, a nie mnie, to i tak mi okazuje równie wiele sympatii i zaufania.

I tak właśnie z osoby, która nie chciała mieć żadnego zwierzaka w domu, stałam się osobą, która jest zapatrzona w małego wilczurka i świata poza nią nie widzi.


środa, 20 czerwca 2018

Co cieszy mnie najbardziej w doroslym zyciu?

Co cieszy mnie najbardziej w doroslym zyciu?
Wracając dziś do domu z zakupami zdałam sobie sprawę z tego, że cieszą mnie zupełnie inne rzeczy niż chociażby rok temu. Co się zmieniło? Rok temu świętowałam moje urodziny na Cyprze, wypłatę, którą przynosiłam z kawiarni, w której pracowałam miałam calutką, co do złotówki, na swoje zachcianki, mieszkałam u rodziców i nic kompletnie mnie nie obchodziło, mówię tu o rachunkach i zakupach. Teraz? Pracuję na pełny etat, studiuję zaocznie na wymarzonej uczelni i wynajmuję mieszkanie w centrum miasta razem z moim chłopakiem, w dodatku wychowujemy szczeniaka - mieszankę wilczura i husky.
Przechodząc do sedna - zauważyłam jak małe rzeczy sprawiają mi teraz radość i nie chcę tu wyjsć na zakupową Halinę, ale kto nie lubi trochę zaoszczędzić?


Małe i duże promocje
Kiedy żyje się na własny rachunek nie od początku wiemy co ile kosztuje. Podczas pierwszych dwóch tygodni po przeprowadzce prawie codziennie oglądałam gazetki sklepów, szukając promocji, bo gdy ogłosiłam rodzinie, że się wyprowadzam, jedyne co słyszałam to to, że nie poradzę sobie finansowo i im uwierzyłam. Odmawiałam sobie ile mogłam, teraz już wiem, że nie muszę, bo idzie nam dobrze i możemy śmiało brać się za swoje zachcianki. Jednak promocje wciąż cieszą, zwłaszcza kiedy o nich nie wiem, a przy kasie okazuje się, że płacę mniej niż 50% ceny ;)

Moja własna pralka!
Chyba nigdy nie zapomnę dnia, kiedy miły pan ze sklepu ze sprzętami RTV i AGD powiedział mi, że mogę wziąć pralkę na raty. Tego właśnie brakowało nam w mieszkaniu - pralki. Pierwszy tydzień lub dwa prałam ręcznie, ale na dłuższą metę to by nie zadziałało. Wierzę, że niejedna osoba zaczynająca życie "na swoim" rozumie moją ekscytacje, a może nawet ją podziela!

Kiedy zamienimy się rolami
Wiem, że część kobiet nie uwierzy, ale w sobotę wróciłam z uczelni do czyściutkiego i wysprzątanego mieszkania, podłogi pomyte, zakupy zrobione i przywitał mnie pachnący, domowy obiadek, nawet świeczki zapachowe były zapalone. Chociaż nie zdarza się to często to czasem ja dostanę kawę i śniadanko do łóżka, kolacje, kiedy wracam późno z pracy albo nie muszę martwić się zakupami czy powieszeniem prania. A najlepsze jest to, że nie zawsze o to proszę.

Wymienić mogłabym tu jeszcze wiele sytuacji, ale to może kiedy indziej. A Was co cieszy najbardziej? Jesteście jeszcze w tej beztroskiej grupie czy już, tak jak ja, z niej wyszliście?

niedziela, 17 czerwca 2018

Medium - aplikacja ratująca życie

Medium - aplikacja ratująca życie
Ten semestr minął mi pod znakiem "już wiecie co macie robić, zaczynamy naukę". Więc na zaliczenie jednego z przedmiotów biznesowych musiałam systematycznie czytać i zbierać artykuły na dowolny temat, związany oczywiście z biznesem pod dowolną postacią. Co wybrałam? Beauty Industry i marketing oparty na działalności w social media. Artykuły musiały być oczywiście po angielsku, a ja kompletnie nie wiedziałam gdzie mam ich szukać, żeby były w miarę możliwości na czasie. I tutaj z pomocą przyszła mi Pani Profesor, która prowadzi te zajęcia i poleciła nam aplikacje Medium. Od razu po powrocie z uczelni do domu pobrałam ją i zalogowałam się, mając nadzieję, że znajdę tam to, czego szukam. Na moje szczęście nie tylko znalazłam, ale apka okazała się bardzo prosta w użyciu i intuicyjna. Po założeniu konta jesteśmy pytani o to, czego w aplikacji szukamy, żeby teksty polecane na stronie głównej były dla nas interesujące. Każdy artykuł można zaznaczyć "zakładką", żeby nie zgubić go w morzu innych i oczywiście każdy może sam napisać coś od siebie, trzeba tylko pamiętać, że teksty są w języku angielskim, więc trzeba się nim dobrze posługiwać. 
Pomimo tego, że artykuły, które ja czytałam są już dawno oddane i omówione, a przedmiot zaliczony na 5, to wciąż przynajmniej raz na dwa, trzy dni zaglądam do Medium, bo nie tylko zajęłam się tym na potrzebę studiów, ale naprawdę mnie to zainteresowało. Polecam aplikacje każdemu  studentowi i wszystkim, którzy mają dość sponsorowanych artykułów pisanych dla reklamy. 



Copyright © 2016 The Selfish Blog , Blogger