sobota, 24 lutego 2018

Włosy rozjaśniane i naturalne - różnica w pielęgnacji

Włosy rozjaśniane i naturalne - różnica w pielęgnacji
Hejka! Kilka dni temu pisałam o zmianach jakie się szykują i w końcu mam swoje upragnione zmiany! Spełniła małe marzonko - rozjaśniłam włosy, nie całe, bo zrobiłam sobie sombre, ale jestem bardzo zadowolona i myślę, że w przyszłości właśnie na blond postawię, ale zostawię sobie kawałeczek włosów mojego naturalnego koloru, żeby odrosty nie były tak widoczne. 

Jestem naprawdę zadowolona z mojej decyzji i z efektu końcowego, chociaż jest kilka zmian w mojej codziennej pielęgnacji.

Rozczesywanie - Zauważyłam, że moje włosy po rozjaśnianiu mają troszeczkę większe zapędy do kołtunienia się i pomimo szczotki Tangle Teezer i Tangle Angel mam małe problemy z rozczesywaniem, zwłaszcza na mokro.
Mycie - Fioletowy szampon z Joanny stał się moim przyjacielem i dwa razy w tygodniu myję włosy zwykłym szamponem, a następnie właśnie fioletowym i na sam koniec nakładam na kilka minut odżywkę. Zauważyłam, że dzięki odżywce mam mniejsze problemy z rozczesywaniem. Na koniec, po myciu i czesaniu pryskam włosy dwufazową odżywką chroniącą kolor z Gliss Kur. 
Stylizacja - Co najważniejsze i najbardziej zaskakujące? Codziennie rano siedzę z lokówką i rzeczywiście dbam o to, żebym miała zawsze ładnie ułożone włosy, nawet kiedy idę do pracy i wiem, że będę musiała związać je w kitkę, ale miło jest słyszeć komplementy od koleżanek z pracy, którze same zauważyły różnice w moich włosach!

Czuję się o niebo lepiej jako blondynka, bardziej się sobie podobam i bardziej o siebie dbam, usłyszałam ostatnio, że włosy to wizytówka kobiety, a ja chcę mieć naprawdę ładną wizytówkę. Dlatego, dziewczyny, jeżeli zastanawiacie się nad zmianą włosów przez przynajmniej dwa lata - tak jak to było ze mną - to nie tylko zobaczycie różnicę, ale odczujecie ją w swoim samopoczuciu, które naprawdę się poprawi! Tylko najlepiej decydować się na zmianę u kogoś doświadczonego, bo włosy nie odrastają tak szybko jakbyśmy tego chciały i sama się już o tym przekonałam kilka lat temu... 




piątek, 16 lutego 2018

16.02.18

16.02.18
Sesja już powoli zbliża się do końca, przede mną jeszcze tylko i aż dwa egzaminy. Nie mogę powiedzieć, że nie tęsknie za moim technikum i za tym, że nie było żądnych egzaminów semestralnych. Ale wszystko ma swoje uroki, kiedy będzie już po wszystkim odetchnę z ulgą, ja i znaczna część studentów w Polsce! Wieczór spędzę z historią USA i chrupkami, nie mogę się doczekać jutra, naprawdę siedzę jak na szpilkach. Zawsze przed zmianą fryzury zastanawiam się "Czy jest mi to naprawdę potrzebne?", dosłownie zawsze, ale wiem, że to ze strachu o moje włosy, które przeszły prawdziwe piekło, nie tylko przez domowe farbowanie, bo i fryzjerzy wcale mi ich nie oszczędzali i wszystkie moje próby zmiany kończyły się cięciem do ramion. Teraz mam nadzieję, że tak nie będzie, pokładam całe moje nadzieje w jutrzejszym dniu i, mamo, żeby tylko było dobrze!
Też macie takie przygody z włosami?



wtorek, 6 lutego 2018

Idą zmiany...

Idą zmiany...
Jak co roku o tej porze, czyli kiedy wiosna ma za niedługo zajrzeć do nas na chwilkę, ja się budzę do życia. Pomimo tego, że wczoraj kiedy wychodziłam z pracy było -11 na termometrze, a co za tym idzie przeprosiłam się na chwilę z antybiotykami i syropem na kaszel to jestem bardzo zmotywowana. Dziś mam w planach szafę, straszy mnie już od kilku tygodni. Muszę posegregować sezonowe ubrania, te, w których nie chodzę i nie będę chodzić, a w części są z metkami wystawię na vinted, może komuś innemu posłużą. Poza porządkami szykuje się także mała zmiana w moim wyglądzie i jedna większa zmiana, do której przygotowuje się już od kilku miesięcy, ta jest dla mnie bardzo ważna. na koniec kwietnia wszystko powinno się rozwiązać, a teraz powinnam naprawdę zająć się tą szafą...
Jak Wy przygotowujecie się na wiosnę?
Zdjęcie ze studniówki mojego chłopaka 💖


czwartek, 1 lutego 2018

If you can dream it - you can do it!

Długi miesiąc nauki poświęcony prawie w całości na pracę, i w końcu jest - zmiana koloru koszulki i tytuł instruktora! Coś, czego chciałam niemal od początku pracy i po pięciu miesiącach się udało, dało mi to niesamowitego kopa motywacyjnego, który teraz mi się przyda, bo przez to całe zamieszanie troszeczkę zaniedbałam studia, ale nie na taką skalę, żebym teraz sobie z tym nie poradziła! Pierwsza sesja przede mną, w sobotę zamknę kilka przedmiotów ostatnimi kolokwiami i prezentacjami i będę się mogła spokojnie skupić na historii i językoznawstwie.
Przede mną więc pracowity tydzień pełen nauki i nocy z notatkami. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo wystarczy, że pomyślę, że za dwa tygodnie będę już po sesji, skupiona tylko na drugim semestrze to od razu mi lepiej. Nie mogę uwierzyć w to, jak ten czas szybko mija, niedawno dopiero zaczynałam studnia i zaczynałam poznawać Wrocław. Teraz już poruszam się tam bez nawigacji, wiem gdzie zrobić sobie przesiadkę i, co najważniejsze, nauczyłam się jeździć tramwajem ze słuchawkami, bo już nie muszę słuchać jaki przystanek mijamy, haha. Powoli zaprzyjaźniam się z tym miastem, wystarczyło przestać się go bać ;)
Jakie były Wasze początki na studiach lub w nowej szkole? 

Copyright © 2016 The Selfish Blog , Blogger